Siedział w bezruchu. Wtopiony w betonowy krajobraz - jak kameleon, który zapomniał, że oprócz czerni istnieją kolory. Nie były w stanie rozproszyć go nawet dzieckiami ganiające się z pistoletami na wodę. Cierpliwie, jak śmierć, czekał. Spod kaptura błyszczały dwa szmaragdy, hipnotyzujące blaskiem odbitego w bich wschodzącego księżyca w pełni. Oddychał wolno i miarowo, niczym wilk czyhający w zaroślach na ofiarę, który pomimo głodu zachowuje zimną krew. Tego łowcy jednak nie interesowałą krew. Ściskając w dłoni metaliczny przedmiot, wpatrywał się w cel, od któego nic nie było w stanie go odciągnąć.
UWAGI:
Uwaga! Ostrzeżenie. Niecenzuralne teksty.
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni